Wigilia świąt Bożego Narodzenia w tradycji polskiej, począwszy od uroczystej kolacji jest dniem obchodzonym świątecznie i uważanym za najbardziej rodzinny dzień w roku. W naszej wspólnocie Wieczerza wigilijna w tym roku była „inna od innych”. Nie pozostawiłyśmy, jak mówi tradycja bożonarodzeniowa, dodatkowego nakrycia i pustego miejsca przy stole, bo na Wieczerzy wigilijnej był z nami pan Henryk, który jest osobą samotną.

Na Wieczerzy wigilijnej było także z nami młode małżeństwo ukraińskie ze swym trzymiesięcznym synkiem.

Kiedy jedna z sióstr czytała Ewangelię o narodzeniu Chrystusa, podczas słów: „Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie”, usłyszałyśmy płacz dziecka, dlatego słuchałyśmy tych słów Ewangelii ze wzruszeniem, bo wtedy te słowa były tak wymowne… Obecność tego młodego małżeństwa ukraińskiego będącego na Wieczerzy wigilijnej ze swym synkiem – niemowlakiem, uświadomiła nam także jeszcze raz na nowo trudną sytuację Maryi i Józefa, którzy poszukiwali w Betlejem miejsca na nocleg, bo „nadszedł dla Maryi czas rozwiązania”, a także równie trudną sytuację gdy Anioł nakazał Józefowi: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu…

Pod koniec Wieczerzy śpiewałyśmy różne kolędy. Także młodzi małżonkowie zaśpiewali pieśń o Bożym Narodzeniu po ukraińsku. Dwie kolędy zadedykowałyśmy naszym gościom: „Lulajże Jezuniu” i „Gdy śliczna Panna”, wpatrując się z radością w niemowlę, które z czułością i miłością kołysała mama.