S. TASZAREK TERESA
Urodziła się Ludwinowie 7 października 1906 roku w licznej i głęboko chrześcijańskiej rodzinie. Spośród trzynaściorga dzieci, dziesięcioro obrało życie zakonne. Teresa postanowiła poświęcić swoje życie Bogu w Zgromadzeniu Córek Maryi Wspomożycielki. Pierwszą profesję złożyła w Nizza Monferrato 5 sierpnia 1931 roku.
Gorliwa i radykalna w swoim oddaniu się Bogu, za pozwoleniem swojej mamy, złożyła czwarty ślub, że już nigdy nie powróci do Ojczyzny. Tę ofiarę składała codziennie, przez całe swoje życie w zjednoczeniu z ofiarą Jezusa za zbawienie świata. Było to bolesne cięcie, ale nie zniszczyło ono uczuć rodzinnych. W jej regularnej korespondencji znajdujemy słowa pełne miłości względem najbliższych, którzy czują ją blisko siebie, chociaż przebywa daleko.
Siostra Teresa przez 50 lat życia zakonnego pracowała na Bliskim Wschodzie:4 lata w Damaszku – Syria, jako nauczycielka prac ręcznych; 13 lat w Betlejem jako szatniarka; 22 lata w Beitgemal jako pielęgniarka, pomocnica w pracowni i jako dyrektorka wspólnoty; 4 lata w Nazarecie jako pomoc w kuchni. Ostatnie 7 lat spędziła w Jerozolimie na modlitwie i pracy.
Radykalne oderwanie s. Teresy od Ojczyzny i najbliższych uczyniło płodnym jej apostolstwo, prowadzone w cieniu. Dla wielu sierot polskich, wywiezionych w czasie wojny ze swojej Ojczyzny, była czułą, dobrą i troskliwą matką. Niestrudzona w pracy uczyniła z niej akt kultu, ofiary i daru. Mówiła często: „Bóg dał mi łaskę, ze praca i trud zamiast być mi ciężarem, są dla mnie ulgą.” Modlitwa przed Najświętszym Sakramentem i nabożeństwo do Maryi Wspomożycielki, były jej mocą w codziennych trudach. Jej życie wewnętrzne, zasilane w tym niewyczerpanym źródle wciąż wzrastało. Podobnie jak dla św. Teresy od Dzieciątka Jezus, modlitwa była dla niej: „Porywem serca, spojrzeniem zwróconym ku niebu, krzykiem wdzięczności i miłości”. Kontrolowała swój charakter silny i zdecydowany, który czasem był przyczyną jej twardego postępowania. „Idąc do kaplicy – mówiła – uspokajam się, gdy jestem zdenerwowana, nabieram na nowo pogody i odwagi”.
I tak było do ostatniej chwili życia. Przewieziona do szpitala z powodu złamania uda przeszła szczęśliwie operację i została wypisana ze szpitala. Nie zdążyła go jednak opuścić. Z powodu zatoru straciła przytomność. Dwa dni później, 12 lipca 1993 roku, otworzyły się przed nią bramy niebieskiego Jeruzalem.