S. DUBIEL MARIA
Była pierwszą Polką – Córką Maryi Wspomożycielki, która wyjechała na misje ad gentes. Urodziła się 11 marca 1902 roku w Jasieniu. Wstąpiła do Zgromadzenia w Różanymstoku i rozpoczęła postulat 29 stycznia 1926 roku. Jako postulantka zajmowała się wypiekaniem chleba nie tylko dla sióstr i dzieci, lecz także dla księży salezjanów i ich wychowanków.
Była to ciężka praca, ale Marii nie brakowało zapału i poświęcenia. Do nowicjatu wyjechała do Nizza Manferrato, gdzie 5 sierpnia 1928 roku złożyła pierwszą profesję w zgromadzeniu Córek Maryi Wspomożycielki. Wyróżniała się wielką miłością do Matki Bożej. Jedna z Sióstr tak mówiła: „Tam, gdzie znajdowała się s. Maria, rozmowa toczyła się zawsze na temat Najświętszej Maryi Pannie.”
Została powołana przez Opatrzność Bożą do pracy na misjach w Argentynie.
Z właściwą sobie wspaniałomyślnością 11 października 1929 roku wyjechała do Patagonii i nigdy już więcej nie powróciła do ojczyzny. Od samego początku przybycia do Bahia Blanca odznaczała się wesołością i dobrym humorem. Spełniała swoje obowiązki z wielką gorliwością i miłością zdobywając sobie wdzięczność i miłość dziewcząt. Jej praca apostolska nie trwała długo. W 1935 roku zaczęły ujawniać się u niej pierwsze oznaki nieuleczalnej choroby. Początkowo przezwyciężała je siłą woli. Jednak po dwóch latach cierpień objawy przybrały charakter alarmujący i s. Maria musiała poddać się leczeniu w szpitalu. Pozostała tam trzy lata, które jak wyznała – były najtrudniejsze w jej życiu. Pisała do sióstr w Bahia Blanca „Jestem tutaj jak w więzieniu, jedno mnie pociesza, że jestem więźniarką Jezusa.”
W 1940 roku wróciła do domu, choć jej stan zdrowia nie uległ poprawie. Przeżywała bardzo boleśnie fakt, że nie może poświęcić się pracy misyjnej, o której zawsze marzyła i której już troszkę zakosztowała. Rozumiała coraz wyraźniej, że jej misją nie jest satysfakcjonująca praca wśród dzieci i młodzieży, ale męczeństwo ciała i duszy, na które powtarzała „tak”. W jednym liście pisała: „Moje życie to cierpienie i modlitwa.” Rzeczywiście tylko z modlitwy mogła czerpać siłę w długich i monotonnych latach choroby. Na krzyżu dopełniała swojej misji i mogła na końcu swego życia zawołać: „Jak pięknie jest umierać, kiedy się całe życie spędziło na krzyżu.” Przeniosła się do wieczności 28 października 1951roku, po 23latach spędzonych na misjach w Patagonii, ziemi wyśnionej przez św. Jana Bosko.