W czerwcu 2017 roku w Szkole Podstawowej nr 12 we Wrocławiu realizowany był przez dzieci Projekt misyjny pod hasłem: Podaruj siebie…
Polegał on m.in. na tym, że dzieci ze szkoły napisały listy do konkretnych dzieci z Kuby, z którymi pracuje nasza misjonarka s. Anna Łukasińska. Wszystko odbywało się przy współpracy z nauczycielką języka polskiego.
We wrześniu 2017 roku uczniowie z wrocławskiej szkoły otrzymali odpowiedź od swoich przyjaciół zza Oceanu. Było wiele radości i wzruszenia, kiedy dzieci otrzymywały imienne odpowiedzi od nieznajomych kubańskich kolegów i koleżanek. Odległości kilometrowe skróciły się, nić przyjaźni i otwartości stała się bardzo bliska. s. Anna napisała również ogólny list do wszystkich naszych uczniów, którego bogata treść posłuży jako cenny materiał na katechezach w bliskości tygodnia misyjnego, który w tym roku przypada od 22 do 29 października.
W swoim liście s. Anna napisała:
Kochane Dzieciaki z Wrocławia ze Szkoły Podstawowej nr 12…Mali misjonarze i przyjaciele dzieci kubańskich na odległość…Piszę do was z wielką wdzięcznością i pełna podziwu za serce, które włożyliście w napisanie listów do waszych rówieśników zza Oceanu. Z waszych listów wynika, że kochacie Wrocław, macie dobre rodziny i wielu przyjaciół wśród których spędzacie czas nauki i rozrywki. Wielu z was ma piękne zainteresowania i jest odpowiedzialnych za rozwój swoich talentów. Dziękuję w imieniu adresatów waszych listów, za wszystko czym dzielicie się z nami. W taki sposób jesteście też małymi misjonarzami.
Może będzie trudne dla was przyjąć bolesną prawdę, że wiele dzieci na Kubie nie ma takiego dzieciństwa jak wy. Kuba to kraj ubogi pod wieloma względami. To co oglądacie na zdjęciach w internecie to jedynie reklama pięknych plaży i hoteli, które oczywiście są takie cudowne, ale niestety dostępne tylko dla turystów i za wielkie pieniądze. Dzieci kubańskie bardzo często nie wiedzą nic o własnym kraju, nie mogą podróżować i wybrać się na plażę kiedy im się podoba. Problem braku dróg, transportu i drogie bilety nie pozwalają rodzinom planować wakacji. Internet czy gry, które dla was są normalnością, tu jeszcze są w fazie początkowej i wielu o nich nie marzy. Wasi rówieśnicy, do których piszecie mieszkają na wioskach REMATE I MOSKU, odległych 10-20 km od większego miasta- Manzanillo, ale wielu z nich nie ma nawet telewizora w domu.
Szkoły na wioskach nie są tak wyposażone jak wasza w mieście. Tu posiadanie piłki czy jakiejkolwiek zabawki graniczy z cudem. W sklepach prawie nic się nie spotyka, a jeśli ktoś sprzedaje , bo przywiózł z zagranicy, ceny są zbyt wielkie i mało kto może sobie pozwolić na radość posiadania samochodziku, lalki, czy kart do gry…. Niewyobrażalne dla was będzie że dzieciom bardzo się podobają wszelkiego rodzaju puzzle, ale tu na Kubie nie można ich kupić. Dostaliśmy kilka paczek w prezencie i używamy je zawsze po lekcjach katechezy. Dzieci nie maja długopisów, ani kredek, trzeba im wszystko podarować, także papier do napisania listu. Do napisania listu do was ja osobiście dałam każdemu z nich.
Wielu z was interesuje się i lubi zwierzęta, ale na Kubie dzieci, do których piszecie jedyne zwierzęta , które znają to prosiaki, kury, kaczki, indyki, które każdy tu hoduje w bliskości domu, żeby móc potem sprzedać je i kupić sobie buty za zaoszczędzone pieniądze lub zwyczajnie zjeść z całą rodzina i nie cierpieć głodu. Niektóre dzieci rosną bez rodziców, którzy je porzucili, zostawili na wychowanie dziadkom, albo są chorzy psychicznie i nie mogą się nimi zająć. Jeśli mają kochających dziadków to ich szczęście, że zostały przygarnięte. Inne maja kogoś psychicznie chorego w domu lub same chodzą do szkól specjalnych gdzie nawet nie naucza się dobrze pisać czy czytać.
Z serca jeszcze raz dziękuje wam za gest przyjaźni i dobra, które uczyniliście pisząc listy. A teraz chce was prosić o coś trudniejszego. Wiedząc że inne dzieci na świecie nie miały takiego szczęścia jak wy: urodzić się w pięknym Wrocławiu, mieć kochającą rodzinę, móc chodzić z radością do pięknej szkoły, rozwijać swoje zainteresowania i hobby, abyście byli wdzięczni Bogu i swoim rodzicom za to Kim jesteście i co robicie. Abyście umieli dzielić się w życiu z innymi, nie tylko tym co materialne: książką, ołówkiem, kanapką, pieniędzmi, ale przede wszystkim radością, przyjaźnią, miłością, dobrymi pomysłami, uśmiechem i wiarą w Jezusa, który jest prawdziwym źródłem szczęścia. Wartości, o których piszę są uniwersalne, międzynarodowe, czyli takie, którymi także tu na Kubie dzieci pragną żyć. Każdy marzy by być szczęśliwym, zdrowym, uśmiechniętym, kochanym i ufającym Bogu.
Może kiedyś ktoś z was przyjedzie na Kubę jako turysta? A może ktoś tu przyjedzie jako nauczyciel angielskiego, tłumacz hiszpańsko – polski, może konstruktor mostów czy domów, a może tak jak ja – jako misjonarz, który żyje wśród kubańczyków i słowem i życiem świadczy, ze Bóg jest Miłością i nie zapomina o żadnym człowieku na ziemi. Proszę was o modlitwę i byście wkładali intencje za dzieci kubańskie w wasze obowiązki codzienne, wykonywane z miłością i dokładnością. Jeśli znów zechcecie odpisać swoim kolegom napiszcie też co wam daje szczęście, czy Pan Bóg jest dla was ważny? Czy spotkaliście jakąś osobę w swoim życiu, którą warto naśladować
To będzie dobre i motywujące dla moich urwisów kubańskich. Może ktoś prześle swoje zdjęcia, na końcu podaje mail: sanal@wp.pl . Gorąco pozdrawiam każdego z was. Może w przyszłym roku przyjadę na urlop i uda nam się spotkać we Wrocławiu? Uściski: s. Anna
Opr. s. Bożena Cichańska