Od 1 do 8 lipca 2018 roku s. Bożena Salij z ks. Proboszczem Mariuszem Wencławkiem parafii św. Jana Bosko w Szczecinie wraz z trzema wolontariuszkami poprowadzili kolonie Miłosierdzia Bożego w Trokach dla polskich dzieci.

Poniżej świadectwo wolontariuszki opisującej całość zdarzenia.

ŚWIADECTWO WOLONTARIUSZKI

W dniach 1-8 lipca 2018 roku uczestniczyłam jako wolontariuszka w koloniach dla dzieci z najuboższych polskich rodzin na Wileńszczyźnie organizowanych przez Wspólnotę Miłosierdzia Bożego. Wraz z siostrą Bożeną Salij, księdzem Mariuszem Wencławkiem oraz moimi dwiema przyjaciółkami Klaudią i Kamilą przejechaliśmy niemal 1000 kilometrów ze Szczecina do Trok, aby spędzić trochę czasu z tymi wspaniałymi dziećmi, przekazać im naszą radość i wiarę. Gdy tylko dowiedziałam się, że mam możliwość wzięcia udziału w takim przedsięwzięciu bardzo się ucieszyłam. Uwielbiam spędzać czas z dziećmi i pomagać innym, a tutaj mogłam robić to jednocześnie. Uczestników było około 50, dla wielu z nich był to pierwszy wakacyjny wyjazd w życiu. Dzieci pochodzą z biednych, wielodzietnych rodzin, niektóre z nich straciły rodziców, nie mają pieniędzy na podstawowe wydatki. Na co dzień żyją w bardzo trudnych warunkach. Staraliśmy się sprawić, by ten czas był dla nich wyjątkowy, by chociaż przez chwilę zapomniały o swoich codziennych troskach. Zawieźliśmy im trochę prezentów, np. słodycze, gry planszowe i książki, ale przede wszystkim swój uśmiech, towarzystwo i dobre słowo. Jako animatorzy organizowaliśmy wiele gier i zabaw integracyjnych, zawody sportowe, pokazy filmów. Stworzyliśmy razem ciepłą atmosferę.

Na codziennej Mszy Świętej ksiądz Mariusz wygłaszał piękne kazania, które z pewnością trafiały do serc dzieci. Codziennie modliliśmy się też poprzez śpiew i taniec. (…). Przez cały ten czas wszyscy staraliśmy się przekazywać dzieciom Boże miłosierdzie, uczyć ich kochać Boga, bliźnich i siebie samego. Pokazywaliśmy im, że to co posiadają i w jakich warunkach mieszkają wcale nie oznacza, że są gorsze, że najważniejsze jest to jakim się jest człowiekiem, oraz że każdy bez wyjątku zasługuje na bycie kochanym(…). Uświadamiałam im, że są wiele warte, chciałam by poczuły się ważne, potrzebne, kochane przez Boga i innych ludzi. Spędziliśmy razem bardzo dużo czasu grając w piłkę, badmintona, śmiejąc się i rozmawiając w trzech językach jednocześnie (dzięki temu nauczyłam się kilku słów po rosyjsku i po litewsku).

Mieliśmy też okazję zwiedzić Troki i Wilno oraz jeździliśmy konno. Wieczorami czytałyśmy dzieciom bajki na dobranoc i choć trudno to sobie wyobrazić, wielu z nich nikt nigdy wcześniej nie czytał bajek. (…).

Pod koniec kolonii miałam mieszane uczucia. Ostatniego wieczoru wszyscy płakaliśmy, jednocześnie ze smutku i radości. Byłam szczęśliwa, ponieważ był to naprawdę piękny, radosny czas, nie zmarnowaliśmy ani minuty podczas tego wyjazdu. Wiedziałam też, że znaczył on wiele dla dzieciaków i to dawało mi (i nadal daje) wielką satysfakcję. Z drugiej strony było mi smutno, że to wszystko już się kończy i musimy wracać do Polski. (…)  Na pewno będziemy pisać do siebie listy, wysyłać zdjęcia, nie stracimy kontaktu. Dzięki temu wolontariatowi ja sama zyskałam bardzo wiele. Były to długie i dosyć męczące dni – opieka nad 50 dzieci to spore wyzwanie, ale mimo wszystko sprawiło mi to ogromną frajdę i przyjemność.

Satysfakcja z pomocy drugiemu człowiekowi jest uczuciem nie do opisania, wolontariat pomaga między innymi w budowaniu poczucia własnej wartości, uczy szacunku, wrażliwości i pokory. Dlatego myślę, że każdy człowiek powinien spróbować pomocy w wolontariacie chociaż raz. I jestem pewna, że nie byłby to ostatni raz, bo naprawdę pomaganie uzależnia.

Zmienił się mój punkt widzenia w wielu sprawach, nauczyłam się doceniać małe rzeczy i każdy drobny gest czyniony w moją stronę. Staram się czynić jak najwięcej dobra, wiem, że ono powraca ze zdwojoną siłą. Umocniła się moja wiara. Jestem bogatsza o nowe doświadczenia, poznałam wielu wspaniałych ludzi.

Dziękuję wszystkim osobom, dzięki którym mogłam być częścią tej pięknej inicjatywy, panu Tadeuszowi za zorganizowanie kolonii, siostrze i księdzu za zaufanie i umożliwienie wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu, dzieciom za świetną zabawę i wszystko czego mnie nauczyły. Czasami nie było łatwo, ale nie żałuję ani chwili. Nie potrafię ubrać w słowa mojej wdzięczności. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję do uczestniczenia w Koloniach Miłosierdzia Bożego, oby więcej takich inicjatyw!

Kasia